środa, 20 listopada 2013

UWIERZ W SIEBIE!

Witam wszystkich bardzo serdecznie. 
Pewnie duża część z Was, od czasu do czasu przechodzi tak zwane 'załamanie'. Czyli wtedy kiedy nic Wam nie wychodzi, kiedy już zwątpiliście w siebie całkowicie, nie macie na nic ochoty, jesteście po prostu przygnębieni wszystkich co Was otacza. Znam to uczucie. Pojawia się u mnie ono dosyć często, ale to normalne u nastolatków. 
Ale czasami warto jest jednak postarać się coś zmienić. Wiadomo, nie wszystko od razu da się odbudować, lub zbudować coś od początku, ale wiara w samego siebie na prawdę dużo daję. Mając przyjaciół, czy nawet rodzinę, zawsze możemy porozmawiać, zawsze ta rozmowa może coś wnieść do naszego życia, może nam coś uświadomić, coś zmienić. 
Mam też na myśli to, że nastolatki mają dużą tendencje do przeżywania wszystkiego nadmiernie. Sama doskonale wiem jak to jest. Nawet kiedy dla dorosłych nasz problem jest malutki, dla nas jest ogromnym ciężarem. 
Rzucił nas chłopak, odszedł i nie wróci. Nic na to nie poradzisz. Tak już w życiu jest, ludzie odchodzą, to nie zależy do nas, czy ktoś odejdzie, czy ktoś zostanie. Ludzie, którzy zostają, są Ciebie warci, a Ci którzy odchodzą, byli po prostu kolejnym doświadczeniem w twoim życiu. Człowiek uczy się na błędach, a każdy z nas je popełnia(: 
Ktoś z twojej rodziny umrze. Tak, to jest straszny ciężar do udźwignięcia, ale pomyśl, ten ktoś, patrzy na Ciebie z góry, chciałby żebyś żył dalej idąc przed siebie i pokazywał światu, że mimo przeciwności losu, życie jest piękne. Tak by na pewno chciał. Mimo tego, że tobie jest cholernie ciężko z tą świadomością, że już tej osoby nie ma, skąd wiesz, że ona nie czuję się tam lepiej niż kiedy była obecna tutaj? Nic nie wiemy o tym co dzieję się po śmierci, a teorii jest na prawdę wiele.
Jest na prawdę masę rzeczy, która na co dzień nas przytłacza, ale mimo tego, że ten chłopak/dziewczyna nas zostawili, pokaż im, jak wielki błąd zrobili. Pokaż im, że nawet bez nich możesz być szczęśliwy! Że ktoś umarł, pomyśl sobie, że tam też jest szczęśliwy, że nie cierpi, sam sobie udowodnij to, że można żyć bez tej osoby, pomimo naszej tęsknoty. Ta osoba wie, że ją kochasz, a ona kocha Ciebie i to w zupełności wystarcza. 
Nikt nie powiedział, że życie jest kolorowe, czy jest w odcieniach szarości. Życie jest takie jak ty je spostrzegasz. Trzeba postawić się życiu i mimo tylu ciosów jakie nam zadało, trwać i iść dalej, bo kto wie, może w przyszłości czeka na Ciebie szczęście, o które warto zawalczyć...? (:
Dobranoc misiaczki (: *:

wtorek, 12 listopada 2013

tunele

przepraszam, za moją tak długą nie obecność, ale wszystko ostatnio zaczęło się komplikować i jakoś nie za bardzo miałam ochotę pisać, nawet nie potrafiłam wymyślić jakiegoś tematu żeby tutaj napisać, czyli ogólnie rzecz biorąc nie miałam weny twórczej do czegokolwiek.

Po samym tytule można poznać, że będzie to post o tunelach! kiedy ludzie czytając mojego aska dowiedzieli się, że rozpycham ucho, pojawiało się dużo pytań właśnie z tym związane. Postanowiłam jednak, że napiszę o tym post, bo jakby nie patrzeć kręcą mnie takie rzeczy już od ponad roku (:

Ogólnie moja historia z tunelami zaczęła się jakoś jeszcze kiedy byłam w Polsce. Zakochałam się w tym. Oglądałam na prawdę masę zdjęć kiedy ludzie mieli porozpychane uszy. Później właśnie weszła ta 'moda' na rozpychanie ucha. Oczywiście, zrobiłabym sobie tunel na samym początku kiedy tylko to zobaczyłam, ale moja kochana mamusia się nie zgodziła wcześniej, tylko dopiero w ostatnim czasie.. I tak bardzo jej dziękuje za to, że w ogóle się zgodziła (:

Rozpychanie ucha to nie jest takie chop siup jakby to się wydawało. Ci którzy to robią, czy robili wiedzą, że trzeba uzbroić się w cierpliwość, a przede wszystkim przemyśleć to na spokojnie. Ja nie jestem sezonowcem. Jeśli coś mi się na prawdę spodoba to przez długi okres czasu dalej mam zajawkę na to. Wiedziałam już od początku, że moja mama prędzej czy później się na to zgodzi, więc miałam pewną ulgę.
Powiem to jeszcze raz. Rozpychając ucho trzeba się na prawdę bardzo dobrze zastanowić, czy chce się to zrobić, czy nie. Jeżeli chcesz mieć mały tunel do 10mm. To spokojnie, bo z tego co słyszałam jeszcze to może Ci się zrosnąć, ale większe tunele nie za bardzo. Trzeba było by to robić operacyjnie, a tego na pewno nikt by nie chciał.
Kiedy już wiesz, że tego chcesz, trzeba od czegoś zacząć, prawda? No więc najlepiej jest kupić, lub pożyczyć taper lub spiralę 1.6mm. Od tego powinno się zacząć. Co miesiąc powinno zmieniać się rozpychacz na milimetr większy, do tego rozmiaru, do którego chcemy rozepchać sobie ucho. Ucho codziennie trzeba myć, masować i nawilżać. Pod żadnym pozorem nie można rozpychać ucha zbyt szybko. W wyniku szybkiego rozpychania możemy się spodziewać słoneczka, blow out'a lub martwicy ucha. Możemy też przerwać sobie kanał, co na pewno okropnie boli z tego co czytałam i oglądałam filmiki.
tutaj mamy przykład nie prawidłowego rozpychania ucha (: tak, szczerze przeraziło mnie to zdjęcie, bo nigdy w życiu nie chciałabym żeby coś takiego stało mi się z ruzpychanym uchem.

Jeżeli chodzi o mnie, ja rozepchałam ucho zbyt szybko, mimo tego nie widzę śladu słoneczka czy blow out'a. z 1.6mm od razu przeszłam na 3mm, a z 3mm przeszłam na 5mm. Co było wielkim błędem, bo ucho było czerwone, troszkę spuchnięte i bolało. Już po 2 dniach wszystko było w porządku, ucho było nawilżane i masowane, więc może dlatego opuchlizna i ból szybko zniknął. Teraz zaczęłam rozpychać 2 ucho. W jednym mam już 5mm, a w drugim 1.6mm, za niedługo pójdę kupić 2, bo jednak z drugim uchem nie chce mieć takich problemów(: w jednym uchu chciałabym mieć 10, a w drugim 8, ale na razie pewnie moja mama nie zgodzi się na tak 'duże' tunele, więc pewnie w obydwu będę mieć 6, ale do czasu;p

A co u mnie? Raz lepiej raz gorzej. Szczerze myślałam, że życie mnie nie zaskoczy, mimo to myliłam się. Ten tydzień zaczął się na prawdę dziwnie. Jest tak zamulająco, ponuro, tak źle. Być może to przez pogodę. Ale nie wiem. W każdym razie staram się ze wszystkiego czerpać jakieś korzyści! No i mam nadzieje, że wyjdzie mi to na dobre (: DOBRANOC PARÓWKI :*







Ja i Kwiatu na wakacjach ;* tęsknie :(






                                              Ja i Sara, która ogarniałą się na 
                                             miasto  ;*
 sobie jakaś taka ja (:





takie awwww że jezu





                                 science z Ricardo ;*




Science z Werą;*

piątek, 1 listopada 2013

problemy

mam kilka tematów szczerze mówiąc, o których chciałabym nagrać filmik, lub napisać dla was post o tym. w każdym razie, jeden z tematów chciałabym przedstawić wam w postaci pisemnej.

problemy..

każdy z nas ma problemy, nie zależnie czy jesteś dzieckiem 10 letnim, nastolatkiem, czy dorosłą osobą, nie ukrywajmy. nawet w wieku tych 10 lat, jakieś tam problemy już się pojawiają. pierwsze 'miłości', sprawy szkolne, lub rodzinne.
każdy z nas jest inny, każdy z osobna przeżywa wszystko inaczej. są osoby, które pod presją tego co się dzieje, nie wytrzymują, okaleczają się, popełniają samobójstwa, zatrucia i inne tego typu rzeczy, robią to po to, żeby umrzeć, uciec od tych problemów. ale są osoby, które ze swoimi problemami, radzą sobie świetnie. ktoś kto radzi sobie ze wszystkim, musi być na prawdę bardzo silny psychicznie.
mówiąc tutaj o nastolatkach, którzy rozwiązują swoje problemy nie racjonalnie. piją, palą, tną się. sama jestem nastolatką, sama robię głupstwa, których później żałuje, okaleczam się. ale jest to taki okres, w którym po prostu już sobie nie radzę. wiem, że robienie sobie krzywdy, nic tutaj nie poradzi, nie da mi to takiej ulgi, jak przytulenie się do ukochanej osoby, czy przyjaciela. nie ma w tym sensu, ale dlaczego to robię? nie wiem. na takie pytania, powinniśmy sobie odpowiadać indywidualnie.
nie ma co rozczulać się nad tym co jest, co życie nam szykuje, co ma być, to będzie. ludzie przychodzą i odchodzą, w szkole nigdy nie będzie tak idealnie, a w rodzinie zawsze wybuchnie jakaś kłótnia, ktoś umrze.
życie jest okrutne, ale mimo tych trudności, powinniśmy dzielnie brnąc przez wszystko z podniesioną głową. każdego z nas, prędzej czy później spotka coś złego. bo tak już musi być. nie możemy tak po prostu się poddawać, musimy pokazać, że nic nie jest w stanie nas złamać.
tak wiem, mówi to osoba, która sama sobie nie radzi z życiem, ale już tak jest, trudno. w końcu będzie dobrze, no bo przecież musi być, prawda?

* * * 
więc nastał weekend. a ja jestem chora, niestety. dziś byłam na mieście z dziewczynami, po większy rozpychacz do ucha(: i oczywiście standardowo w mc. później przyszłam do domu i poszłam grzać się pod kołdrą. na jutro plany są dość okej, miasto z mamą i siostrą i jak zdążę to na koncert z dziewczynami(: 
na niedziele szczerze mówiąc nie mam planów, pewnie będę siedzieć i wygrzewać się w domciu. 
no a od poniedziałku już szkoła, niestety, mam nadzieję, że wyzdrowieje, bo jeżeli nie, to nie wiem jak wytrwam w szkole chora, umierająca i w ogóle(: 


do napisania misie, he *: 


Obserwatorzy